poniedziałek, 3 listopada 2014

Closer to Ideal 7.

Ostatni rozdział, krótki bardzo, ale nie miałam nawet w planach go zbytnio przeciągać. Nowe opowiadania układają się pomału w mojej głowie i zaczęłam już coś pisać, więc chyba najwyższa pora, żebym znowu zaczęła robić to co kocham. Miłego czytania.

~~

- Zaraz.. Bo chyba źle zrozumiałem. Możesz powtórzyć?- nie byłem pewien co mam o tym myśleć, jąkałem się, od razu sięgnąłem po fajki. Co za chora sytuacja. Dlaczego przyszedł z tym akurat do mnie?
- Odwołałem ślub.- powtórzył, jak prosiłem, jednak dalej sens jego słów w pełni do mnie nie docierał.
 - Przecież byłeś taki szczęśliwy.. Nie rozumiem. Co się zmieniło?
Nie byłem pewien czy chcę znać odpowiedź na to pytanie, choć ciekawość wzięła nade mną górę. A może po prostu robił sobie ze mnie głupie żarty? Nie, na to nic nie wskazywało..
 - Przestałem patrzeć na nią tak jak na początku. Nie fascynowała mnie, była dobrą kobietą, ale ostatnio zbytnio na mnie naciskała, kiedy moje uczucia nie były pewne.- wyznał, wypijając kolejny kieliszek.
 - Co to znaczy? Wydaje mi się, że to mężczyzna pierwszy wykazuje inicjatywę, kiedy chce się pobrać. Więc czemu to zrobiłeś, skoro nie chciałeś?
 - Wtedy myślałem, że tego chcę. Albo po prostu chciałem w ten sposób zrobić ci na złość?
Chciałem coś powiedzieć, ale kiedy usłyszałem jego słowa, momentalnie się zamknąłem. Zatkało mnie, to było nieco okrutne.
 - To wiele wyjaśnia.- powiedziałem, chociaż w rzeczywistości wiedziałem, że wcale tak nie jest. Jego słowa nie wyjaśniały nic, a tak naprawdę zasiały w moim życiu jeszcze większy zamęt. Zupełnie jakby to wszystko było jakąś pieprzoną grą.
 - Naprawdę tak uważasz?
 - Nie, pomału zaczynają mnie wykańczać te ciągłe niejasności.
Spojrzał na moje papierosy, więc podałem mu paczkę. Nigdy nie palił, ale nie odezwałem się w tym temacie. Właściwie to chciałem mu tyle powiedzieć, że koniec końców nie byłem w stanie powiedzieć nic.
 - Wybacz, domyślam się co ostatnio musiałeś czuć.
 - Nawet nie masz pojęcia co czułem w ostatnim czasie. Miałem wrażenie, że spadam na samo dno, nie mogąc się niczego chwycić, by w jakikolwiek sposób się przed tym uratować. Patrzyłem na twoje szczęście, musząc się z niego cieszyć, choć w głębi duszy pragnąłem oglądać cię takim przy swoim boku, jednocześnie mając pełną świadomość, że nie mam prawa żądać czegokolwiek, ale..
 - Zero..
 - ..ale przecież zasłużyłem sobie na to, więc nie widzę potrzeby, żebyś się nade mną litował, czy też mnie przepraszał.- nie sądziłem, że zdobędę się na odwagę, by mu to powiedzieć. Emocje zwyciężyły, nigdy przedtem nie byłem tak zrozpaczony.
 - Ty naprawdę niczego nie rozumiesz..
 - Więc wyjaśnij mi to, proszę.
 - Myślisz, że dlaczego teraz jestem właśnie u ciebie?
 - Właśnie sam się nad tym zastanawiam.- westchnąłem głęboko, patrząc jak zaszkliły mu się oczy i odwrócił twarz. Miałem nieodpartą chęć by go objąć, lecz nie byłem w stanie się nawet poruszyć.
 - Bo tak naprawdę to o ciebie chodziło przez cały ten czas. Łudziłem się, że to zauważysz.. Ale bałem się zrobić czy powiedzieć cokolwiek, na samym początku, później zwłaszcza, i kiedy zaczął się kręcić obok ciebie ten cały Masaru.- w tym momencie się skrzywił. Czyżby był zazdrosny? Przecież to wszystko wydawało się być tak bardzo niemożliwe..- Nienawidziłem cię. I to szczerze, miałem nadzieję, że nigdy więcej cię nie spotkam. Ale kiedy wróciłeś.. Wszystko się zmieniło. Wywróciłeś znowu moje życiu do góry nogami, nie wiedziałem co robić, miałem nadzieję, że to minie, że był to tylko szok spowodowany twoim powrotem. Niestety, to wszystko okazało się być o wiele trudniejsze.
 - Więc dlaczego po tamtej nocy, którą spędziliśmy razem, ostatecznie mnie odrzuciłeś? Skoro chwila słabości przyszła sama.
 - Usiłowałem się bronić. Myślałem tylko o tym, że jeśli znowu zatracę się w uczuciu do ciebie, to prędzej czy później spotka mnie to samo, z tymże za drugim razem nie udałoby mi się po takim ciosie pozbierać.
Płakał, a ja razem z nim. Natłok słów, wylanych uczuć nie pozwalały mi na nic innego. Jemu najwyraźniej też. Poczułem jak przechodzą mnie gwałtowne dreszcze, gdy chwycił moją dłoń.
 - Dlaczego mi to robisz?- spytał, zaciskając jednocześnie mocniej swoje długie, szczupłe palce.
 - Nie chcę uświadamiać ci słowami jak bardzo się zmieniłem, bo okazałyby się być zwyczajnie puste, nie byłbym w stanie nawet tego opisać. Nie oczekuję też, że zwyczajnie mi uwierzysz, ani, że obdarzysz mnie zaufaniem. Choć nie pragnę niczego innego..
 - Długo myślałem nad tym, czy jesteś jednak wart mojego uczucia. Wmawiałem sobie, że tak nie jest, że kocham swoją dziewczynę i nie mogę poświęcić tego co mnie z nią połączyło. Ale kiedy patrzyłem na ciebie, czułem wyłącznie tęsknotę, gdy widziałem cię z tamtym kolesiem, miałem ochotę go rozszarpać. Zwłaszcza, że nie miałem pojęcia czy coś jest między wami.
 - Ani przez moment nie pomyślałem o nim jak o tobie.- powiedziałem tonem jakby to było oczywiste. Bo w istocie tak właśnie było. Po jego minie wywnioskowałem, że sądził inaczej.
 - A wyglądałeś przy nim jakby dodawał ci nadziei..
 - Bo wspierał mnie i był jedyną osobą, jaką przejmował mój stan. Ale nie stał się nikim więcej jak przyjacielem.
 - Michi. Powiedz mi, błagam, czy to wszystko jest warte ryzyka?
 - Nie mnie podejmować tę decyzję, jestem całkowicie uzależniony od ciebie.
Wyraz jego twarzy się zmienił i nawet nie zdążyłem nic zrobić ani powiedzieć, kiedy niespodziewanie mnie pocałował. Autentycznie nie mogłem w to uwierzyć, jednak niewiele myśląc odwzajemniłem tę pieszczotę. Choć czekałem na ten moment tyle czasu, nie przypuszczałem, że chwila, w której znów dane mi będzie trzymać mi go w ramionach jeszcze nastanie. Wplątałem palce w jego włosy, podnosząc się z krzesła i przyciągnąłem do siebie. Nie stawiał najmniejszego oporu, przylegając całym swoim ciałem do mnie i dając się prowadzić do sypialni.
Nigdy przedtem nasz seks nie był tak namiętny jak tamtej nocy, kochaliśmy się trzy razy, nie będąc w stanie nacieszyć się swoją obecnością. Składałem pocałunki na całym jego ciele, rozkoszowałem się każdym dotykiem poza granice możliwości. A kiedy obudziłem się rano, leżał obok mnie, obejmując ręką w pasie. Zamrugałem kilka razy, kilka razy się uszczypnąłem, ale nie był to wcale sen.
 - Tak bardzo cię kocham, Yoshi.- szepnąłem cicho, nie chcąc go obudzić, uśmiechając się przy tym z czułością, której od bardzo dawna nie umiałem okazać.
 - Wygląda na to, że ja ciebie też.- szepnął równie cicho, najpierw uchylając raptem powiekę, a zaraz potem obdarzając mnie uśmiechem pełnym szczęścia i sięgnął po pocałunek. Spojrzałem na niego szeroko otwartymi oczami, naprawdę myślałem, że spał!
 - Podstępny jesteś.- zaśmiałem się krótko, tym razem samemu obdarzając go pocałunkiem.
 - Przynajmniej udało mi się usłyszeć te słowa z twoich ust.