Hotel, w którym mieliśmy spędzić najbliższy tydzień był bardzo przytulny, jednocześnie w pełni spełniając każde wymogi. Więc nie należało narzekać. Dostałem pokój z balkonem, widokiem na morze, ogromnym łóżkiem, a w łazience była wanna z jakuzzi. Marzenie. Czekały nas tutaj dwa koncerty, a później jeden we Francji. I kolejnych kilka w innych krajach.
Cóż, trasy koncertowe bywały cholernie męczące i pod koniec każdej zawsze myślałem już tylko o własnej wannie i pościeli, ale przy okazji wzbogacały też o różne doświadczenia i ciekawe przeżycia, co było akurat bardzo pozytywną ich stroną. Obserwowanie ludzi i ich zachowań wbrew pozorom było interesujące. I zabawne. To co dla nich było naturalne, mnie zwyczajnie śmieszyło. Nie był to śmiech pogardy, ani nic w tym rodzaju. O nie, niekiedy nawet zdawało mi się to być urocze.
Z uśmiechem rzuciłem się na łóżko, wręcz zatapiając w rozkosznie miękkim materacu. Ah, przysięgam, byłbym w stanie spędzić w nim resztę swojego życia. Wtulałem właśnie twarz w poduszkę, kiedy nagle usłyszałem jak otwierają się drzwi. Czyżby pokojówka? Podniosłem głowę, spoglądając w tamtym kierunku i kiedy tylko ujrzałem Karyu, moje brwi zmarszczyły się gniewnie.
- Co ty tutaj robisz?- spytałem oschle, podnosząc się i z niepokojem dostrzegłem cały jego bagaż.- Co to ma być?
- W mojej łazience poszła jakaś rura i będą to naprawiać, dlatego przez ten tydzień pomieszkamy sobie razem.- uśmiechnął się szeroko, wchodząc w głąb pokoju. I oto mój spokój bezczelnie został zaprzepaszczony.
- Nie zgadzam się. Idź i wynajmij drugi pokój.
- Przykro mi, nie mają wolnych miejsc.- zaśmiał się, opadając na łóżko tak jak ja przed chwilą. Cholera jasna, nie będę z tym niezrównoważonym facetem dzielić jednego pomieszczenia, jednej łazienki, ani tym bardziej jednego łóżka.
- W takim razie idź do Hi..
- Wyrzucił mnie.- przerwał mi nim zdążyłem skończyć.
- Tsu..
- To samo.
Zakląłem pod nosem, czując jak zaczyna skakać mi ciśnienie. Nie miałem ochoty na dłuższą rozmowę z gitarzystą, więc zwyczajnie opuściłem pokój. Zjechałem windą na sam dół, bez najmniejszego problemu odnajdując bar. Zamówiłem drinka, później kolejnego i jeszcze jednego. Naprawdę ponad wszystko nie miałem ochoty znosić towarzystwa tego człowieka, bardziej niż kogokolwiek innego. Był nieznośny, irytujący i niewyobrażalnie głupi. A może to ja powinienem się wynieść do Hizumi'ego bądź Tsukasy? Tak, to dobre rozwiązanie! Albo.. Raczej byłoby gdyby żaden nie był człowiekiem egoistycznym, swoją wolną przestrzeń traktującym lepiej od ukochanej osoby. No tak, czyli nie mam wyjścia..
Westchnąłem głęboko, opierając czoło o idealnie wypolerowany blat. Czułem, że zginę. Nie przeżyję tych pieprzonych siedmiu dni i D'espairsRay będzie zmuszone do szukania nowego basisty. Wyśmienicie, lepiej być nie mogło.
Wystraszyłem się, gdy ktoś położył niespodziewanie dłoń na moim ramieniu i podskoczyłem, zrywając się momentalnie z miejsca. Zachwiałem się i tracąc całkowicie równowagę padłem na podłogę.
- Pierwszy nasz dzień tutaj, a ty już musisz się upić?- usłyszałem znajomy głos, a gdy spojrzałem w górę zauważyłem stojącego z wyciągniętą w moim kierunku ręką, Hiroshi'ego. Chwyciłem ją, a ten pomógł mi wstać.
- Nie zabronisz mi.- odburknąłem cicho, z powrotem zajmując to samo miejsce. Wokalista pokiwał głową, na znak, że zgadza się z moimi słowami i usiadł obok mnie.- Dlaczego mi to robisz?
- Niby co takiego?- udał zdziwienie, jednak ja doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że wie o czym mówię.
- Każesz mi z nim mieszkać. Obaj każecie..- nie patrzyłem na niego. Przemawiał przeze mnie żal i złość. Poprosiłem barmana o kolejnego drinka.- Zabierz jego albo mnie.
- Dlaczego właściwie tak bardzo go nie lubisz?- śmiał się, a ja nie miałem pojęcia z czego. Nie widziałem ku temu najmniejszego powodu, naprawdę byłem zrozpaczony.
- Nie zadawaj głupich pytań! My nawzajem sobie wybaczyliśmy, Hiro, ale nigdy nie wybaczę ani sobie, a już tym bardziej nie jemu. Kiedy naprawdę zaczęło mi zależeć.. Kiedy naprawdę zacząłem się angażować i starać, to on w ułamku sekundy wszystko zepsuł. Zburzył to co budowaliśmy, przecież o tym wiesz! Więc dlaczego chcesz bym o tym wszystkim mówił? Wierz mi, nie chciałbyś usłyszeć mojej wersji tych wydarzeń, nie chciałbyś znać moich uczuć.- krzyczałem. Nie istotne było, że nikt nie rozumiał naszego języka, mimo to wzrok wszystkich był skupiony na nas dwóch.- Gdybym ci je zdradził, prawdopodobnie i ty sobie byś nie przebaczył.- ostatnie zdanie wycedziłem przez zęby. Wstałem i ledwo utrzymując się na nogach opuściłem bar. Obym nie spotkał i lidera, bo zapewne i z nim bym się pokłócił.
Nie miałem pojęcia gdzie o tej porze mogę się podziać, dlatego stwierdziłem, że wrócę do pokoju. I tak musiałbym to zrobić, niezależnie od tego jak bardzo starałbym się odwlec w czasie. Kiedy wszedłem, Karyu nie było. I być może pomyślałbym, że jednak zrezygnował z uprzykrzania mi życia, gdyby w łazience nie paliło się światło i nie było słychać bieżącej wody. No to pięknie..
Stałem przed lustrem, wpatrując się beznamiętnie w swoje odbicie. Nie wyglądałem najlepiej, do tego było mi niedobrze. I z nerwów zaczynała boleć mnie głowa. Doprawdy nie wróżyło to niczego dobrego, a dodatkowo przerażała mnie myśl, że za chwilę muszę stąd wyjść i położyć się obok gitarzysty. Pod jedną kołdrą. Miałem przeczucie, że ta kołdra stanie się powodem moich koszmarów.
W końcu oblałem twarz zimną wodą, co nieco mnie orzeźwiło i opuściłem łazienkę. Yoshitaka rozwalił się na łóżku, oglądając telewizję. A przynajmniej udając, że zna chociażby połowę słów. Położyłem się na samym brzegu, przeciągając pościel na swoją stronę, na szczęście nie protestował.
- Wyluzowałbyś się trochę.- oparł, a po barwie jego głosu poznałem, że się uśmiechał. Zmierzwił mi włosy, na co drgnąłem nerwowo, odtrącając rękę Karyu.
- Jesteś bezczelny, Matsumura.
Kiedy się obudziłem, jego już nigdzie nie było, za to na poduszce obok znalazłem małą karteczkę z napisem „dzień dobry”. Zamrugałem kilkakrotnie, trochę zdziwiony, jednak gdy tylko oprzytomniałem, zgniotłem ją, po chwili wyrzucając do kosza.
Poranna toaleta zajęła mi trochę ponad pół godziny, a po zjedzeniu śniadania wraz z resztą gości ruszyłem choć trochę zapoznać się z hotelem. Kiedy znalazłem się na dworze, poczułem się po prostu.. Oczarowany. Był tam piękny, niewielki park, a na jego końcu znajdował się basen. Stałem może na metr przed wodą, wahając się czy nie wrócić się po strój kąpielowy, który w razie różnych ewentualności na trasach zawsze mam ze sobą.
Przeszły mnie dreszcze, w momencie gdy poczułem na swojej szyi czyjś oddech i odwróciłem się momentalnie. Dlaczego wszyscy muszą niespodziewanie zachodzić mnie od tyłu?
- Matsumura, dowiem się co ty robisz?- uniosłem brew, z trudem panując nad zaaranżowaniem spotkania mojej pięści z jego uroczą buźką. Bądź co bądź, szkoda by jej było.
- Chcesz popływać?- spytał, jak gdyby nigdy nic i nawet nie czekając na odpowiedź, pociągnął mnie do wody, lądując w niej zaraz wraz ze mną.
Krzyknąłem głośno, zacząłem go wyzywać, obrażać, ale ten tylko się śmiał. Nie ze mnie, a z sytuacji, wyglądał na szczęśliwego, a mnie zrobiło się trochę głupio, czego zupełnie nie byłem w stanie zrozumieć. Podpłynął do mnie, pociągając za rękę i robiąc ze mną kółko w wodzie. Nie protestowałem. Zacisnąłem zęby, poddając się chwili. Ten jeden, jedyny raz. Może rzeczywiście niekiedy zachowywałem się niesprawiedliwie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOooo.... Z jednej strony rozumiem cały jego gniew - sama bym postąpiła tak samo... i może doszło by do aranżowanego spotkania mojej pięści z jego buźką gdybym była na jego miejscu xDD Nie patyczkowałabym się, co nie znaczy, że wciągnięcie do basenu nie było ... awww <33 Tak się zastanawiam czy aby reszta zespołu specjalnie nie chciała przyjąć Matsumury do swoich pokoi aby ci sobie wszystko wyjaśnili....?
OdpowiedzUsuń