Mój Drogi,
Znów bije od Ciebie ten tak dobrze mi znany chłód. Powiedz mi.. Co takiego zrobiłem źle? Dlaczego tak się zachowujesz? Potęgę moich uczuć ukazuję Ci niemal na każdym kroku, jednak Ty zdajesz się tego nie zauważać. A przynajmniej nie w takim stopniu, w jakim powinieneś. Tooru, kocham Cię. Wiesz o tym. Zmienność Twego humoru mnie boli. Raz jesteś czuły, mówisz tak niesamowicie piękne słowa, że zastanawiam się czy to przypadkiem nie jest sen. I.. Chyba zwykle wtedy śnię. A te nie zawsze się spełniają, przynajmniej nie ten.. Kiedy indziej natomiast boję się do Ciebie nawet podejść. Spoglądasz na każdego z pogardą, wyższością- wliczając w to i mnie. Naprawdę jesteś aż tak ślepy? Nie widzisz słonych łez spływających po moich policzkach, nawet jeśli patrzysz mi prosto w oczy. Jesteś obojętny. Czuję się nieważny, zupełnie jakbym był przypadkową osobą w Twoim życiu, taką jak wszystkie inne. Dlaczego tak często przeczysz samemu sobie? Dlaczego?
Ciągle dajesz mi tą złudną nadzieję, że Cię znam. Lecz przy okazji niemal na każdym kroku pokazujesz mi w jak wielkim jestem błędzie. Zamykasz się przede mną, to też boli. Zdarza Ci się znikać na niezliczoną ilość dni, nie odzywasz się ani słowem. Nawet nie wiem czy żyjesz, zamartwiam się prawie na śmierć, aż w końcu wracasz ze sztucznym uśmiechem na ustach, zupełnie jakby nic się nie wydarzyło. Powiedz mi, czym sobie na to zasłużyłem, bo naprawdę nie jestem w stanie tego pojąć.
Często mi powtarzasz, że jestem głupi, więc to chyba prawda, ale to nie znaczy, że można ze mnie robić jeszcze większego idiotę. Nie dostrzegasz mojego cierpienia, nigdy nie dostrzegałeś. Mój Ukochany, jesteś cholernym egocentrykiem i chyba żałuję, tak jak niczego innego, że tego nie da się zmienić. Chciałbym byś choć przez jeden dzień liczył się z moim zdaniem. Ale wiem- nie obchodzi Cię to. TO tylko moje głupie gadanie, jak to czasem nazywasz. I znowu dajesz mi do zrozumienia jak mało inteligentną istotą dla Ciebie jestem. Nigdy temu nie zaprzeczyłem, dodatkowe kłótnie są zbędne. A takie bynajmniej jest moje zdanie, bo Tobie nie robi to najmniejszej różnicy, mam rację? I tak jest źle, i tak niedobrze.
Więc o czym mowa?
Powiedziałeś mi, że szczęście jest jedną z wielu pozytywnych rzeczy, które omijają Cię szerokim łukiem. Że Ty nie umiesz być szczęśliwy i już nigdy nie będziesz, nie ważne co by się wydarzyło. Jak mogłeś? Wypowiadanie przez Ciebie tych słów na głos złamało mi serce. Ale tego przecież też świadomy nie jesteś. Często mówisz rzeczy tak beznadziejnie beznadziejne, że aż absurdalne i ciężko mi uwierzyć, iż naprawdę to wszystko co zostaje wyciągnięcie przez Ciebie na światło dzienne jest prawdą. Iż naprawdę jesteś tak obojętnym, wypranym z uczuć człowiekiem. A to nie może być prawdą, przecież miałem okazję.. Miałem okazję doświadczyć przy Tobie tych niesamowitych chwil.. Czy one już nie wrócą? Na zawsze pozostaną tylko pustymi wspomnieniami? Nie chcę tego, chcę znów poczuć ciepło Twojego serca. Niemal bez przerwy zadaję sobie pytanie czy będzie mi to jeszcze dane, ale za nic w świecie nie jestem w stanie na to odpowiedzieć. No tak, przecież wszystko zależy tylko i wyłącznie od Ciebie, jednak Twój stosunek do mnie stał się tak ignorancki, że zaczynam w to szczerze wątpić.
Poza tym, to chyba co nieco chore by ludzie mieszkający razem pod jednym dachem musieli pisać do siebie listy, by w ogóle zamienić ze sobą choćby słowo. Nie musisz Ty mnie wyznawać miłości, nie musisz mówić nic miłego- przyzwyczaiłem się, że tak nie jest. Ale Twoje milczenie doprowadza mnie wręcz do obłędu. Ile można? Czy może być coś gorszego? Nie odzywasz się ani słowem. Tylko obserwujesz. Bądź myślisz o czymś bezustannie, a ja mogę tylko zachodzić w głowę, co znowu Ci nie odpowiada, co znowu się stało i czy to przypadkiem nie moja wina.
Boże, Tooru. Chciałbym, żebyś choć trochę się nad tym zastanowił.. Wyciągnął jakieś wnioski. Bo taki związek do niczego nie prowadzi, już tego nie wytrzymuję. Mimo, iż nie ma dla mnie osoby ważniejszej od Ciebie i z pewnością nikogo nie byłbym w stanie tak bardzo pokochać, jestem skłonny odejść. Odejść dla świętego spokoju.
Daisuke
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz