czwartek, 19 stycznia 2012

I am Psychopath 1.

Tak więc oto DEG zawładnął szkołą. Nie mam pojęcia skąd pomysł na tego ficka przyszedł mi głowy, ale ostatecznie powstał. Oczywiście, z dedykacją dla Małgolinka, bo to dzięki głupiej, fanowskiej rozmowie z nią powstało moje nowe dziecko! Nie wiem ile będzie miało rozdziałów, ale z pewnością nie będzie ich dużo. Nie lubię tasiemców. Radzę potraktować to z przymrużeniem oka i.. Miłego czytania. 

~~
 - Cyrklem, do cholery! Cyrklem to rysuj, durniu!- krzyknął nauczyciel matematyki tuż nad uchem jednego ze swoich uczniów.
     Tooru Niimura ze swoim poziomem cierpliwości doprawdy nie miał pojęcia dlaczego wybrał akurat ten zawód. Nienawidził ludzi, a już w szczególności tej bandy skretyniałych gówniarzy, którym do głowy nie dało rady wbić nawet najmniejszego minimum. Gdyby tylko próba morderstwa nie groziła pójściem do więzienia, szkoła, w której uczył byłaby z pewnością o połowę mniej liczna. 
 - Już mówiłem, że nie mam, panie profesorze..- burknął chłopak, kuląc ramiona przez nagłe wybuchnięcie Niimury. 
 - A teraz jeszcze pyskujesz?!- na całą klasę rozległ się huk, kiedy linijka, którą trzymał matematyk z impetem uderzyła o ławkę.- Do dyrektora, w tej chwili! A wy- omiótł iście morderczym spojrzeniem resztę klasy- do domu i obym was tu więcej dzisiaj nie widział. 

     Tooru wszedł bez pukania do gabinetu dyrektora, ciągnąc za sobą ucznia. Mężczyzna siedzący za biurkiem podniósł wzrok znad papierów, spoglądając na swoich gości bez cienia zdziwienia. Zwłaszcza, że Tooru wyjątkowo często przyprowadzał do niego jakiegoś dzieciaka.
 - Nie mam już do niego cierpliwości! Wybacz, Kaoru, ale jeśli trafi mi się jeszcze jeden taki idiota, to chyba rzucę tę robotę. 
 - A czy przez przypadek każdy z twoich uczniów nie jest idiotą?- spytał uprzejmie Kaoru Niikura, poprawiając swoje stylowe okulary do czytania.
 - To swoją drogą. 
 - Proszę cię, zainwestuj w jakieś dobre leki na nerwy i daj temu biedakowi spokój. Przecież nie wyrzucę go ze szkoły. 
 - Dlaczego nie? 
 - No a jak sądzisz, za co dostajesz pieniądze?- westchnął dyrektor i nie czekając na odpowiedź zwrócił się do ucznia.- Jak się nazywasz? 
 - Yusuke Ozaki..- wymamrotał pod nosem chłopak, spuszczając głowę. 
 - Rzeczywiście, sprawia wrażenie bardzo bezczelnego.- skomentował z ironią Kaoru.- Idź już do domu, jeśli skończyłeś lekcje. Tooru, ty nie. Usiądź.
     Nauczyciel przewrócił ciężko oczami, siadając ciężko, na niedużej dwuosobowej kanapie, która stała w gabinecie. Już miał nadzieję na to, że jak najszybciej uda mu się stamtąd wyjść, że znajdzie jakiś dobry bar i spędzi w nim cały weekend, upijając się do momentu, w którym nie siądzie mu serce i nie zejdzie na zawał pod jakimś ładnym, marmurowym stolikiem. 
 - Masz może wolny wieczór?- spytał Kaoru, wyrywając go tym samym ze snucia swoich pięknych, wyidealizowanych niemal w każdym calu wizji; a podłogę tego baru pokrywałby dywan w przyjemnym odcieniu zieleni. 
      Zamrugał kilkakrotnie, patrząc na starszego mężczyznę nierozumiejącym wzrokiem, nim jego słowa do niego dotarły, by w końcu pokiwać głową. 
 - Ah, tak, tak. Możesz być tak jak zwykle.

     Kiedy Tooru obudził się nad ranem , Kaoru był jeszcze w jego mieszkaniu. W jego łóżku. Tuż obok. Obrócił się na bok, patrząc na niego bez żadnego większego wyrazu. Nigdy nie rozczulali się nad sobą, nigdy nie składali sobie żadnych obietnic ani nigdy jakoś specjalnie się o siebie nawzajem nie troszczyli. Po prostu czasem umawiali się ze sobą na seks, bez najmniejszych zobowiązań. Dlaczego? Bo było im to obu zwyczajnie na rękę, ot, wielka filozofia. Co prawda Niimura czasem zdawał się myśleć o swoim dość bliskim przyjacielu, jednak za każdym razem uparcie tłumaczył to potrzebą zaspokojenia samego siebie i nawet nie dopuszczał do siebie myśli, że mogłoby to być coś innego. Zwłaszcza, że taki układ go zadowalał. 
 - Wszystko w porządku?- usłyszał dobrze mu znany, ochrypnięty głos. Nawet nie zauważył kiedy ten się obudził. 
 - A dlaczego miałoby nie być?- odpowiedział mu pytaniem na pytanie, przewracając się jednocześnie na plecy. Poczuł jak Kaoru sunie dłonią po jego nagim brzuchu. Nie zareagował. Po prostu leżał dalej. 
 - Chodźmy wieczorem na piwo. 
     Zdziwił się trochę na te słowa, bo nigdy wcześniej się nie zdarzyło, żeby umawiali się dwa dni z rzędu. Zazwyczaj był to któryś dzień weekendu, w dodatku nie każdego. Nie wiedział jaką w tym momencie zrobił minę, ale wyraźnie rozbawiła ona Niikurę. Mężczyzna nachylił się nad nim i złożył krótki pocałunek na jego wargach, po czym wstał i zaczął się ubierać, szukając swoich rzeczy po wszystkich kątach sypialni. Tooru leżał cały czas, obserwując każdy jego ruch. Lubił na niego patrzeć. 
 - Wpadnę po ciebie koło ósmej.- odparł z uśmiechem na odchodnym i już po chwili dało się słyszeć trzask zamykanych drzwi. 
     Matematyk leżał tak jeszcze trochę, zastanawiając się nad tą całą sytuacją i wspaniałomyślnie dochodząc do wniosku, że właściwie wcale się nie zgodził. Nie powiedział nic, więc nie oznaczało to ani przychylności ani też dezaprobaty. Właściwie to nawet sam nie był pewien czy chce gdziekolwiek wychodzić tego wieczoru. Z nim. Sądził, że to było całkiem nie w ich stylu, a tamten wystarczająco go satysfakcjonował. Zawsze mógł zadzwonić i powiedzieć, że nigdzie się nie wybiera..

     Równo ósma rozległ się dzwonek do drzwi. Zadziwiająco punktualny. Prawdę mówiąc Tooru spodziewał się, że cudowny pan dyrektor spóźni się w pięknym stylu, patrząc na jego przerośnięte ego i zdecydowanie zbyt wysokie mniemanie o sobie, więc ten był jednym, wielkim chodzącym nieogarem. Z rozczochranymi włosami, spodniami leżącymi swobodnie u jego kostek, krzywo zapiętą koszulą, w dodatku nawet nie do końca i ketchupem gdzieś pomiędzy kącikami ust.
 - Dlaczego przeczuwałem, że nie będziesz gotowy?- zaśmiał się Kaoru, zupełnie swobodnie wchodząc do jego mieszkania, jakby było to dla niego czymś zupełnie naturalnym i odruchowym. A sęk w tym, że niezależnie od wszystkiego- nie powinno takie być. 
 - Oh, proszę o wybaczenie.- wycedził z ironią Niimura zaraz po przełknięciu ostatniego kęsa pizzy. 
 - A dla mnie nic się nie znajdzie?- spytał mężczyzna wchodząc do kuchni. Tooru wyprzedził go, przez przypadek strącając pudełko z pizzą, ale tylko to wykorzystał i mało dyskretnym ruchem kopnął je pod stół. 
 - Już nic nie mam! 
 - Doprawdy? 
 - No..- zawahał się trochę, jednak zaraz szybko dodał z udawanym entuzjazmem: - Poczekaj w salonie, a ja za chwilę przyjdę!- wypchnął swojego gościa z kuchni, prowadząc go do salonu, po czym sam zniknął za drzwiami łazienki. 
      Spędził w niej wyjątkowo mało czasu, więc i szybko opuścili jego mieszkanie, kierując się do baru. A jednak będzie dane mu się upić! Znaleźli przyjemne lokum, a miejsce zajęli centralnie w samym środku sali. Pili, rozmawiali, śmiali się w najlepsze. Zupełnie stracili poczucie czasu, nie pamiętając kiedy ostatnim razem bawili się tak dobrze. To była jakaś innowacja, która- jak się zapowiadało- miała wyjść na dobre. Chociaż mawia się też, że dobre złego początku. 
 - Kogoż to moje oczęta widzą!- rozległ się krzyk nieopodal stolika, przy który siedział Tooru wraz z Kaoru. Oboje obejrzeli się w tym samym samym czasie, dostrzegając wuefistę, Daisuke Andou w towarzystwie szkolnej kucharki, Toshimasy Hary, przeklinając się jednocześnie w myślach, że wybrali akurat to miejsce.

3 komentarze:

  1. .. Ja Cię kocham. Po prostu, kurna, kocham.. XDDDDDDDDD Kiedy mówiłaś mi o 'szkolnym ficku', myślałam, że będą w roli uczniów, a tu coś takiego! 8D" Moja droga, zwaliłaś mnie z nóg zwłaszcza Kyo-matematykiem i Tośkiem jako kucharką płci żeńskiej! I perfidnie przerwałaś w takim momencie.. D: Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń, mężu! <3 ~Karolina

    OdpowiedzUsuń
  2. HEHEHEHE, CIESZĘ SIĘ, ŻE SIĘ PODOBAŁO. <3 Ojtam zaraz perfidnie, wen mi dopisuje, więc niedługo, bardzo niedługo powinnam drugi rozdział skończyć!

    OdpowiedzUsuń
  3. Padam i leżę.. xD umarłam ze śmiechu, dlatego nie stać mnie na konstruktywny komentarz. Totchi szkolną kucharką! Hahah

    OdpowiedzUsuń