wtorek, 23 sierpnia 2011

Tainted World 5.


Niecałe trzy tygodnie później wypuścili Karyu ze szpitala i razem wróciliśmy do Japonii. Niemal codziennie odwiedzałem go, pomagałem w robieniu zakupów, gotowałem obiady, sprzątałem. Zarzekał się żebym przestał, że nie ma takiej potrzeby i sobie poradzi, ale kiedy tylko dawałem mu trochę swobody, nie był w stanie nawet obrać jabłka ze skórki. To dziwne, że przez ten cały czas nie dotarło do niego, że z ręką w gipsie naprawdę nie będzie w stanie nic zdziałać.
Wszedłem właśnie do jego mieszkania z siatką pełną zakupów. Yoshitakę napotkałem w salonie, ale.. Coś mi nie pasowało w jego osobie.
- Nie masz już gipsu!- krzyknąłem, podchodząc do niego szybko z szerokim uśmiechem.
- Dzisiaj rano byłem w szpitalu..
- Ej, dlaczego o niczym mi nie powiedziałeś?- udałem urażonego, wydymając przy tym usta, na co odpowiedział mi śmiech gitarzysty. Od razu, słysząc go całkowicie się rozpogodziłem, śmiejąc razem z nim; chwyciłem Karyu za rękę, ciągnąc go do kuchni. Szedł posłusznie za mną i nie protestował kiedy delikatnym ruchem zmusiłem go, żeby usiadł. Rozpakowałem zakupy i wstawiłem wodę na herbatę.
- Michi..?- usłyszałem cichy szept Karyu i od razu odwróciłem się w jego kierunku, posyłając pytające spojrzenie. Nie odzywałem się, więc zdecydował się kontynuować swoją myśl.- Wiesz, że.. Już nie musisz tego robić?
Mm, faktycznie, miał rację. Był już zdrowy, więc bez wyrzutów sumienia mogłem wrócić do siebie, jednak.. Przez ostatni czas, spędzany w jego towarzystwie w pewnym sensie uzależnił mnie od siebie. Nie byłem w stanie tego opisać, ale chciałem spędzać z nim niemal każdą wolną chwilę. Ciężko mi było to do siebie dopuścić, jednak z dnia na dzień moje myśli zaczynały przybierać na śmiałości. Potrzebowałem jego bliskości, nawet jeśli kończyła się na wspólnym przesiadywaniu w kuchni bądź salonie przy kubku herbaty czy filiżance kawy. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Od dawna nie czułem się tak swobodnie, raz nawet zdawało mi się, że chciałbym aby zostało tak już zawsze.
- Wiem.
- W takim razie dlaczego dalej tutaj jesteś?- westchnął smutno, podnosząc się i robiąc kilka powolnych kroków w moim kierunku. Nie byłem w stanie się poruszyć, zupełnie zaskoczyły mnie jego słowa. Ujął moją twarz w dłonie i spojrzał w oczy, a ja czułem, że serce lada chwila wyskoczy mi z piersi.
- Dlaczego.. Dlaczego miałoby mnie tutaj nie być?- spytałem bardzo cicho, przełykając z trudem ślinę. Zawiesiłem wzrok na wargach gitarzysty, widząc jak te drgają lekko, zupełnie jakby chciał coś powiedzieć albo zrobić, ale nie do końca był tego pewien. Jego twarz przysunęła się bliżej mojej; z trudem udało mi się unieść spojrzenie i wpatrzyć w oczy Yoshi'ego. W ich kącikach pojawiły się urocze zmarszczki..
Już miał coś powiedzieć, jednak ja nie wytrzymałem i zupełnie tracąc kontrolę nad sobą, złączyłem nasze usta w pocałunku. Z początku był.. Co najmniej zaskoczony, lecz szybko pogłębił tą delikatną pieszczotę. Podsadził mnie, tak bym znalazł się na blacie i rozsunął moje uda; oplotłem go nogami wokół pasa, wbijając paznokcie w jego obojczyk. Kręciło mi się w głowie, odczuwałem przyjemne podniecenie, kiedy to pocałunek stawał coraz bardziej łapczywy, a jego dłonie wsunęły się pod materiał mojej koszulki. Palce Yoshitaki błądziły przyjemnie po mej skórze- jak się zdążyłem zorientować- nieopisanie wielce spragnionej jego dotyku. Przesunąłem rękoma po torsie Karyu, chwytając w końcu guzików koszuli, które to zacząłem pewnie rozpinać. Po chwili ta znalazła się już na podłodze, a ja sam zsunąłem się z blatu, szepcąc po niemal sekundowym oderwaniu się od jego cudownie miękkich ust..
- Łóżko..- na te słowa zacisnął pięści na mojej bluzce i ponownie całując, na oślep pociągnął do sypialni. Szumiało mi w uszach, słyszałem bicia naszych serc i przyspieszony oddech. Ja.. Nigdy wcześniej nie czułem się tak cudownie jak w chwili obecnej. Może to co robiłem było kompletnym absurdem, ale nie zważałem na to. Zadziwiającym dla mnie samego było, że udało mi się uodpornić na to co było kiedyś, udało mi się zapomnieć.. A może to wcale nie o Hiro mi chodziło? Może pomyliłem uczucia do nich obu? W końcu wtedy byli razem, tak blisko siebie, więc czy mogę być pewien, że to nie na Yoshi'm mi podświadomie zależało? Tylko po prostu źle ukierunkowałem uczucia. Wiedziałem, że to ktoś w moim otoczeniu, jednak rzeczywistego ukochanego mi przysłoniono, a umysł próbował zatuszować to co czuje serce, wmawiając na siłę, że podjąłem dobrą decyzję. Tylko dlaczego, skoro nie była ona dobra? Ah, nieistotne.. Teraz nic nie jest istotne.. Tylko ja i on. Pragnąłem go i chciałem być bliżej Karyu niż kiedykolwiek wcześniej mógłbym o tym chociażby pomyśleć.
Opadliśmy w końcu na miękką pościel, przewracając się po łóżku, coraz bardziej pożądając każdego, choćby najbardziej przelotnego dotyku. Uniosłem ręce w górę, by Yoshi mógł bez problemu przeciągnąć koszulkę przez moją głowę, a głębokie, błogie westchnienie samo wydarło się z moich ust, kiedy opuszki jego palców, chyba nawet całkiem przez przypadek dotknęły moich sutków. Przewróciłem go wtedy na plecy i nie do końca kontrolowanie otarłem się o niego kroczem; czułem bolesny ucisk w spodniach i chciałem jak najszybciej temu ulżyć, kiedy to mój kochanek wspaniałomyślnie dorwał się do paska moich spodni. Rozpiął go, zaraz potem pozostawiając mnie w samej bieliźnie, a ja nie chcąc zostać dłużnym uczyniłem względem niego to samo.
Usiadłem okrakiem na jego biodrach, bez namysłu przechodząc z pocałunkami na szyję gitarzysty- w smaku była niesamowicie słodka. Jego twardy członek napierał wręcz na moje podbrzusze, powodując tym samym przyjemną falę gorąca.
Stęknął uroczo, w momencie kiedy zassałem się na jego gładkiej skórze, co tylko wywołało u mnie lekkie zawroty głowy. Błądziłem dłońmi po jego ciele, napawając się samą możliwością poczucia gorąca jakie emanowało od Yoshitaki. Przesunąłem mocniej paznokciami tuż nad jego członkiem, z przyjemnością obserwując jak targa nim dreszcz. Pomału zaczynał wić się pode mną niecierpliwie, coraz częściej wydając z siebie ponaglające westchnięcia. Uniosłem się trochę, spoglądając na twarz Karyu; jego zamglony wzrok, pojedyncze kosmyki włosów klejącego się do czoła.. Nie chciałem dłużej czekać na nic więcej.
Płynnym ruchem zsunąłem z jego zgrabnych bioder bieliznę i jednocześnie umyślnie drażniąc wewnętrzną stronę ud kochanka, rozsunąłem jego nogi. Rozejrzałem się szybko dookoła, nie dostrzegając na wierzchu tego na co liczyłem.
- Gdzie lubr..- zacząłem, ale przerwał mi głośnym jęknięciem oznajmiając, że takowego nie posiada. Nachyliłem się więc nad nim, zbliżając do ust Yoshi'ego dwa palce.- Poliż.- szepnąłem tuż przy jego uchu. Posłusznie wykonał moje polecenie.
Kiedy zbliżyłem dłoń do wejścia Karyu, moje palce wręcz ociekały lepką substancją; drażniłem jego dziurkę raptem przez krótką chwilkę, wsuwając zaraz w niego pierwszy palec. Stłumiłem jęk pocałunkiem, dodając zaraz i drugi- czułem jak ciało gitarzysty lekko drży, na co nieświadomie uśmiechnąłem się kątem ust. Zacząłem powoli nimi poruszać, próbując tym samym przygotować go na to do czego i tak by doszło, nawet gdyby w ostatnim momencie oprzytomniał i próbował temu zapobiec. Chociaż i tak doskonale wiedziałem, że takiej możliwości nie ma.
Z trudem usiłował ściągnąć także moje bokserki, więc pomogłem mu, przy okazji ani na chwilę nie zaprzestając swojej czynności. Był już całkowicie uległy.
W końcu wysunąłem palce z jego ciepłego wnętrza, chwytając biodra Karyu, które to uniósł trochę i jednym płynnym ruchem wszedłem w niego. Całą sypialnię wypełnił głośny krzyk, a kręgosłup Yoshi'ego wygiął się w łuk; chciałem żeby się do mnie przyzwyczaił, ale jego błagania o to, bym dał sobie spokój z delikatnością za bardzo dźwięczały mi w głowie, żebym miał go nie posłuchać. Tak więc z każdą chwilą moje ruchy stawały się coraz pewniejsze i gwałtowniejsze, zapewniając kolejne to dawki rozkoszy; jęczeliśmy bezwstydnie na zmianę, znów rozpoczynając pocałunek pełen agresji. Język gitarzysty tańczył wraz z moim, nasze oddechy łączyły się ze sobą, tworząc cudowną aurę intymności. Wiedziałem, że lada moment osiągnę szczyt rozkoszy i nie myliłem się- niemal na równi z Karyu doszedłem, po czym opadłem na jego ciało, zupełnie wykończony. Ale dalej w nim trwałem.. Chciałem.. Jeszcze trochę..

Ogarniało mnie wspaniałe ciepło, czułem się całkowicie spełniony, lekki i co najdziwniejsze- szczęśliwy. Wpadłem w błogi stan, widząc jasne światło, rozświetlające drogę, którą kroczyłem. Zupełnie jakby nareszcie miało być dobrze. Jakby była to słuszna, całkiem pełna podstaw nadzieja. A kiedy tylko uchyliłem powieki.. Moim oczom ukazała się spokojna twarz Karyu, który to spał właśnie wtulony mocno w moje ciało. Patrzyłem na niego, wstrzymując oddech, i nawet mimo to, czułem jak serce wali mi jak oszalałe. Delikatnie pogłaskałem go wierzchem dłoni po policzku, ale na ten czyn mruknął coś pod nosem, niczym kotek i odwrócił na drugi bok, naciągając na głowę kołdrę.
Zaśmiałem się, siadając na łóżku i rozglądając po pokoju. Czy myśmy naprawdę to zrobili? Czy naprawdę odczuwałem przez to satysfakcję i liczyłem, że jeszcze niejednokrotnie będę miał okazję tego zakosztować? Wziąłem głęboki wdech i odnalazłem bieliznę, zakładając ją zaraz i po cichu ruszyłem do kuchni, zamykając za sobą bezgłośnie drzwi.
Zaparzyłem kawę, w zamyśleniu bez przerwy ją mieszając i opierając czoło o jedną z szafek. Zmrużyłem powieki, nawet nie próbując wyrzucić ze swojej głowy obrazów minionej nocy. Była piękna..
Drgnąłem, wyrwany z zamyślenia, kiedy to ręce gitarzysty oplotły mnie w pasie; jego ciepły oddech na mojej chłodnej skórze i czuły pocałunek, jaki złożył mi na karku sprawiły, że me ciało znów zalała fala gorąca. Odwróciłem się do niego przodem i nim zdążyłem właściwie cokolwiek powiedzieć, musnął moje wargi.
- Michi.. Zostań..- szepnął, przykładając swój polik do mojego.
- Przecież.. Jestem tutaj.
- Chcę byś został na zawsze.- odparł z takim spokojem, jakby był już w zupełności pewien mojej odpowiedzi. Przecież ja też wiedziałem jaka ona będzie, nie istotne co sobie wcześniej wmawiałem. Był taki niesamowity..
- Tak długo jak tylko zechcesz.

2 komentarze:

  1. Trochę się pogubiłam, kto z kim i dlaczego i ominęłam pewną scenę, ale i tak fik bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z początku naprawdę nie wiedziałam kto, z kim i dlaczego xD Po 1 rozdziale myślałam, że rozumiem.. w 2 totalnie mną zakręciłaś i nie wiedziałam gdzie góra, a gdzie dół xD W 3 mniej więcej rozeznałam się w sytuacji i dotarło do mnie o co chodzi xD W 4 miałam już takie: no dalej.. A teraz KISS XDD A w piątym takie... awww, dobrze że się szczęśliwie skończyło - lubię takie opka :D Chociaż z początku miałam ochotę przywalić Karyu... No i myślałam, że to Zero będzie uke, haha zaskoczyłaś mnie ;) Jak zwykle opo było códowne, ładnie napisane... błędów nie zauważyłam :D

    OdpowiedzUsuń